„Tak niechaj świeci wasza światłość przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie”.
EWANGELIA MATEUSZA 5:16
Bruce Wilkinson napisał: „Spotkanie z Bogiem to relacja, a nie doznanie”.
Jako nastolatka jeździłam na różne chrześcijańskie konferencje i obozy. Mimo, że działy się tam niesamowite rzeczy i wracałam z nich unosząc się pięć metrów na ziemią, wydarzenia te nie powstrzymały mnie przed podejmowaniem wielu złych, nastoletnich decyzji, co tylko potwierdza, że większość z owych wydarzeń stanowiła dla mnie raczej szereg doznań, aniżeli podbudowanie relacji z Bogiem.
Im starsza jestem i im dłuższy jest mój „staż z Bogiem”, tym bardziej przekonuję się o tym, że życie z Nim zasadza się na kilku zarazem bardzo prostych jak i niekiedy ciężkich do zrealizowania krokach. Czy czytamy Boże Słowo regularnie? Czy trwamy w nieustannej „łączności” z Panem? Czy poświęcamy mu osobno czas?
A może nasze życie z Bogiem to pasma „niedzielnych doznań” przy okazji nabożeństwa? Jeśli tak, to warto pomyśleć nad źródłem takiego stanu rzeczy. Czy to „brak czasu”/mnogość obowiązków/zła organizacja czasu, a może gorszy czas duchowy? Jedno może wynikać z drugiego.
Musimy sobie uświadomić i stale uświadamiać, że tylko TRWAŁA relacja z Ojcem pozwoli nam przetrwać w tym świecie. Zapewne zachęcają was do tego do znudzenia wasi pastorzy, starsi zboru, rodzice, znajomi i ja dołączam do tego grona, zachęcając przy tym również samą siebie. Każdy z nas ma inne problemy, inne pokusy, inną przeszłość, ale jak mówi nam I List Piotra 5:8: „Bądźcie trzeźwi, czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, chodzi wokoło jak lew ryczący, szukając kogo by pochłonąć”. To nie ma nas zniechęcić ani nie mamy się tego bać, musimy po prostu mieć świadomość, że szatan będzie próbował złamać tych, którzy idą za Chrystusem. Zwykle robi to uderzając w nasze najsłabsze punkty.
Musimy zatem trwać jak najbliżej Jezusa. Proste jak drut. Naszym powołaniem na Ziemi jest mówić innym o Bogu. Też proste jak drut. ALE. Czy da się świadczyć innym o Jezusie, nie utrzymując relacji z Jezusem? Czy jest w ogóle sens mówienia o zbawieniu w Chrystusie, jeśli nasze życie nie potwierdza tego, że Bóg przemienia?
Nasza wiara nie może być „osobista”, musi być widzialna. Musimy odróżniać się od tego świata, jeśli chcemy pociągać ludzi za sobą. Jeśli nie chcemy, to coś jest nie tak. Ewangelia Mateusza 5:16 mówi: „Tak niechaj świeci wasza światłość przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie”. List do Filipian 4:5: „Skromność wasza niech będzie znana wszystkim ludziom: Pan jest blisko”. W 13 rozdziale Ewangelii Jana czytamy: „Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli miłość wzajemną mieć będziecie”.
Uważajmy na język, jakim się posługujemy. Uważajmy jak reagujemy na słowa innych. Prośmy Boga o mądrość, jak jednocześnie żyć w tym świecie, ale nie tkwić w nim moralnie. I List do Koryntian 15:33 mówi nam: „Nie błądźcie: Złe rozmowy psują dobre obyczaje”.
W jednej z książek Jima Cymbali przeczytałam: „Bóg nie chce, byśmy pławili się w rzeczach miernych, wulgarnych i bezwartościowych. Okradają nas one z jego POKOJU”. Mogę wam tu jeszcze zaserwować porcyjkę wersetów biblijnych.
I List Jana 2:15 – „Nie miłujcie świata ani tych rzeczy, które są na świecie. Jeśli kto miłuje świat, nie ma w nim miłości Ojca”.
List Jakuba 1:5 – „A jeśli komu z was brak mądrości, niech prosi Boga, który wszystkich obdarza chętnie i bez wypominania, a będzie mu dana”.
List do Galacjan 1:10 – „A teraz, czy chcę ludzi sobie zjednać, czy Boga? Albo czy staram się przypodobać ludziom? Bo gdybym nadal ludziom chciał się przypodobać, nie byłbym sługą Chrystusowym”.
Psalm 16:8 – „Mam zawsze Pana przed sobą, Gdy On jest po prawicy mojej, nie zachwieję się”.
Nie zachwieję się – można to różnie interpretować. Wierzę, że można to też rozumieć tak – nie zachwieję się w mojej postawie chrześcijańskiej. Ostoję się, mimo tego, że jest mi trudno w szkole/w pracy/w domu.
Matthew Henry napisał: „W zasadzie każdy dzień powinien być przygotowaniem na dzień ostatni”. Musimy nauczyć się wstawać z takim przekonaniem: Co, jeśli dziś jest ostatni dzień mojego życia? Pandemia przyszła nagle, wojna przyszła nagle, zaraz mogą znów nagle pojawić się nowe wydarzenia, które mogą przynieść śmierć i zapewne tak się stanie. Nie mamy się tego jednak bać! Mamy w pewności Chrystusowej UFAĆ, MODLIĆ SIĘ I ŚWIECIĆ ŚWIATŁEM DUCHA ŚWIĘTEGO MIĘDZY LUDŹMI. Czasem samo nasze życie może być już dla kogoś ewangelią.
I jeszcze raz – „”Spotkanie z Bogiem to relacja, a nie doznanie”. Warto zapamiętać te słowa.
Z Bogiem 🙂
Skomentuj